Nawet nie wiem kiedy zrobiła się połowa listopada. Cały czas coś mam wrzucone na druty, jednak moce przerobowe już nie te, a czasu jakoś też mniej na to, żeby posiedzieć z drutami. Zostają mi już tylko wieczory. Dziś pokażę mały drobiazg, który musiałam szybko zrobić bo mały łobuziak ściągał wszystko z głowy. Tu oczywiście też próbował, ale musiał dać za wygraną. ;) Czapkę zrobiłam z kanału La Panda, szybko nawet poszło, miałam szpulę wełny bardzo mięciutkiej i delikatnej, akurat na głowę dla dziecka. Jeszcze musze jedną taką zrobić, ale znowu się zrobiła przerwa na dzierganie, więc trudno powiedzieć kiedy będzie kolejna czapka. Uskuteczniam też spacery po lesie, choć ostatnio coraz mniej. W okolicy mamy dziki i łosie. Więc lekka obawa żeby ich nie spotkać jest. A to jeden z wielu murali jakie są w naszym mieście. Muszę tylko zrobić wycieczkę w wolnej chwili i je obfotografować. Ten znajduje się tuż obok straży pożarnej. Sweterek z włóczki przywiezionej z wakacji też już cze...