Udało mi się zlikwidować w kwietniu 80% resztek kłębuszków. Jupiiii, ale najpierw kocyk, który nie jest duży, ale dla maluszka wystarczy. Jeszcze tylko podszyje go od spodu jakąś fajną bawełną i gotowe. Z kocyka jestem zadowolona, muszę to przyznać nieskromnie. Opanowałam nowy sposób łączenia elementów, do kwadratów na pled, według mnie najlepszy. Może i pracochłonny, ale pięknie wykańcza całość. Z pozostałych resztek powstał gruby, pstrokaty wiatraczek na szydełku nr 7, przeznaczenie jeszcze bliżej nie znane. Myślę, że teraz w sezonie letnim będzie bardzo dobrym siedziskiem na tarasie, ławce, huśtawce albo trawie. Tu bardziej prawdziwe kolory - może też być dywanikiem pod nogi w sypialni, o ile go psina pierwsza nie zarekwiruje. Najważniejsze że zrobiło się już sporo miejsca na ...nowe . Życzę Wam udanego majowego wypoczynku, ja pewnie spędzę go w sadzie przy pracy, ale mam nadzieję, też na chwilę wypoczynku, tym razem z drutami.