Przejdź do głównej zawartości

Rodzinne spotkanie

Przez chwilę brakowało mi komputera, który już wrócił od informatyka, oby działał bez zarzutu.
Podglądałam Was trochę na telefonie, ale to oczywiście nie to samo, więc teraz na spokojnie będę nadrabiała zaległości.

Dzisiaj dwa słowa o wizycie u siostry w Niemczech, kolejny syn przystępował do komunii więc okazja, żeby się tam wybrać.
Dzięki temu wyjazdowi udało mi się skończyć kolorowy sweterek, a kilka zdjęć z imprezy upewniło mnie że zdecydowanie potrzebuje koloru.
 Głównie fotografowałam, ale kilka zdjęć mam i jak same widzicie dominuje mój ulubiony kolor.
Obowiązkowo zdjęcie z siostrą, która spodziewa się dzidziusia. :)
Odwiedziny u krowo-kozy, w towarzystwie drugiej siostry.

W drodze do kościoła zielony Berlin w pigułce, młody unikał aparatu.
Tyle w temacie wyjazdu, był krótki i intensywny, w następnym poście pokażę swój nowy uszytek, pozdrawiam. :)

Komentarze

  1. Miałaś fajną sukienkę. Lubię takie rękawy :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a dziękuję też uważam, ze fajna, tylko za blado w niej wyglądam jednak ;)

      Usuń
  2. Myślałam, że tą sukienkę sama uszyłaś😁pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basiu, aż tak zdolna to ja niestety nie jestem ;) :)

      Usuń
  3. Fajnie jest spotkać się z rodzinką! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to prawda te spotkania to radość, niestety zbyt krótkie i zbyt rzadko, pozdrawiam :)

      Usuń
  4. Piękne rodzinne zdjęcia. :) Krótki wyjazd, ale najważniejsze, że pełen miłości. Pozdrawiam serdecznie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło, a zdjęcia obowiązkowo, żeby potem pooglądać i powspominać :)

      Usuń
  5. Fajny wyjazd i elegancka Ty, a siostrę masz bliźniaczkę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ula a o której mówisz siostrze? bo tam są obie moje siostry, ale żadna z nich bliźniaczka :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Tu znajdziesz kogoś kto może być dla Ciebie przyjacielem

Popularne posty z tego bloga

Wrzesien

Wrzesień był bardzo pracowity, robótkowo też, ale ponieważ brałam udział w teście , wiec chwilowo nie mogę pokazać co tam dziergałam 😉 Wakacje już minęły, a ja jeszcze nie odczułam, ze były jakieś wakacje, bardzo to był intensywny czas dla mnie . Wesele syna za mną, rodzina sie powiększa 🙂 Młody dostał się ma studia i za tydzień z dobytkiem zawozimy go do akademika .  W domu dopiero zrobi się pusto. 🤔 Gdzieś pomiędzy było jeszcze rwanie orzechów .  Więc muszę Wam powiedzieć ze z utęsknieniem czekam na moje wakacje. W planach mamy wyjazd do córki do Włoch , wiec juz odliczam dni 🙂. W prezencie zrobiłam kilka serwetek, pokaże jak już trafią do obdarowanych. 😁   W planach są oczywiście zakupy włoskiej włóczki. 🙈 Mam nadzieję , że jak wrócę to wróci też wena na dzierganie .  Pozdrawiam Was moje drogie, do zobaczenia po powrocie . 🙂

Grudzien

Dziś sesja krzesełkowo domowa, bo po raz pierwszy od dłuższego czasu mogę spokojnie spędzić cały dzień w domu. Dlatego nawet nie miałam ochoty wychodzić na żadne nawet spacery. ;) Powyginałam się ładnie do pana fotografa, żeby ładnie spotografował sweterek, jak wyszło tak już zostanie. ;) Cóż mogę napisać, podoba mi się i już  Sweterek robiłam dość długo, włóczkę kupowałam jeszcze dłużej. Bo etapami ze względów cenowych. Seledynowa góra to połączenie dwóch nitek, Gold Diamonds od Wioli z Woollala. Moher z jedwabiem kupiłam we Włoszech będąc u córki, nazwy zapomniałam. Dół to wełna zakupiona na grupie na FB.  Pomysł sweterka podpatrzony na Pinterest, wzór jakiś podobny znalazłam w starych gazetkach, coś tam lekko pozmieniałam, przeliczyłam oczka i zabrałam się do roboty.  Jedyny minus tego to taki, że przez tak długi czas jak robię sweterek to danych co do robótki jest mniej, bo nie zapisuje Sobie tego. Staram się za każdym razem robić coś innego, więc nie mam potrzeby rob...

Styczen

Żeby tradycji stało się zadość i jeden post w miesiącu przynajmniej został zamieszczony, postanowiłam się zmobilizować i coś napisać.  Czas mi biegnie pracowicie i rozrywkowo. zima to niby dla rolnika czas odpoczynku, ale przy takiej pogodzie to prawie codziennie jestem w sadzie i przycinam drzewka, a jest ich sporo. Styczeń to również dzień babci, więc obowiązkowo w tym roku już miałam w przedszkolu dwie imprezki :) Tyle z dobrych informacji, mniej ciekawe są takie, że mam wolne od robótek (problemy zdrowotne) tak w skrócie, żeby się nie zagłębiać.  Wieczorami więc nadrabiam zaległości w czytaniu i od czasu do czasu machnę coś szydełkiem. Tak żeby nie obciążać stawów, coś małego i mało pracochłonnego. Po raz pierwszy bawiłam się w usztywnianie serwetki i nawet mi się spodobało, choć serwetka w wersji mini to znalazłam dla niej zastosowanie.  Ta sama serwetka co koszyczek, ale tym razem na obręczy.  Druga mała serwetka będzie ozdobą koszyczka wielkanocnego, wiem...