tak mnie naszło, napatrzyłam się na piękne kolory które nam serwują na deser niektóre farbiarki :)
przeczytałam na ten temat wiele artykułów, pooglądałam sobie filmy na YouTube no i zaczęły się rozbieżności
- pierwsza moczy wełnę w samej wodzie, druga w wodzie z płynem do naczyń, trzecia w wodzie z szarym mydłem
- samo farbowanie przebiega jednakowo u każdej
- gotowanie – pierwsza gotuje ponad godzinę, druga 15 minut, trzecia wrzuca do mikrofali na 4 min
- płukanie – pierwsza zostawia wełnę, aż wystygnie i płuka, druga jak nie ma czasu to wyjmuje od razu i płuka, trzecia zostawia aż wełna wyschnie i dopiero płuka
właściwie wszystkie te sposoby pewnie są dobre, wiec zaczęłam po kolei to farbowanie, zdjęć w trakcie nie robiłam póki co z obawy czy coś z tego wyjdzie, no i wyszło – tylko nie to co zaplanowałam ;)
miał być piękny bordowy z czekoladowym brązem a wyszło
coś różowego i kawa z mlekiem, bleeeeeeeee
po wyschnięciu wygląda to tak
nie tego oczekiwałam więc dziś będzie powtórka z farbowania
trzymajcie kciuki :)
Najwazniejsze to próbowac :), niedługo sama będziesz mieć swój własny sposób na idealne farbowanie :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńno, ale pierwszy krok w kierunku farbowania zrobiony :) kolorek w sumie podoba mi się, choć faktycznie ani to bordo, ani czekolada ;)
OdpowiedzUsuńNie przejmuj się musimy poeksperymentować, mi też zamiast czerwieni wyszedł jakiś róż.a tak nawisem to podobają mi sie Twoje pastele
OdpowiedzUsuńPodziwiam Was za odwagę dziewczyny.
OdpowiedzUsuńKolorek wygląda ślicznie:)