bo małe się ciągle prosiło o nowe skarpetki… no i korzystając z tego ze chory siedzi w domu to i ja też wyciągnęłam jakieś malutkie kłębuszki i zrobiłam te skarpetki dwie inne ale przeszły pomyślnie test i są noszone, a to najważniejsze :)
żeby jednak nie było nudno zrobiłam je na wspak… czyli nie tradycyjnie jak zawsze ale zaczęłam od palców i poszłam w górę
wykorzystałam wskazówki które znalazłam u Truskaweczki no i zrobione, bardzo jej też dziękuję za podpowiedzi :)
dziś mam w planach poszukać nowych resztek które się będą nadawały i machnąć jeszcze jedną parę bo moje dzieciątko – ……. – znaczy stare konisko ;) uwielbia robione skarpetki
a co do szala to bardzo się cieszę że wam przypadł do gustu jest nadzieją, że może znajdzie szybko nową właścicielkę :)))
Super :) Cieszę się, że się udaly :)
OdpowiedzUsuńŚwietne skarpety!
OdpowiedzUsuńPodziwiam jak zawsze. Sama jakoś nie mogę się przekonać do robionych skarpet, więc i za robotę się nie biorę. ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam mieszane skarpetki różnego koloru :D Super!
OdpowiedzUsuńSuper skarpetki! I całą frajda w tym, że są inne;-)
OdpowiedzUsuńświetne skarpetki :))
OdpowiedzUsuńFajniutkie te skarpetki. A ja wciąż nie mogę się zabrać za moje pierwsze - ciągle coś innego na drutach.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Buzia uśmiechnięta, widać, że skarpetki pasują. Trzeba robić następne.
OdpowiedzUsuńWyszły super. Ja tez uwielbiam robione skarpety, które dla mnie także robi mama. Pozdrawiam - Maria
OdpowiedzUsuń..fajne i wygladaja na cieple :)
OdpowiedzUsuń