Pogoda była dziś fantastyczna, więc z małym poszliśmy dziś na "wielką wyprawę"
Do wybory mieliśmy drogę w lewo
albo w prawo :)
klimaty takie sielskie mam rzut beretu od domu, więc najpierw poszliśmy w jedna stronę, a potem wróciliśmy drugą,
spotkaliśmy po drodze kuropatwy, niestety zanim podniosłam aparat juz ich nie było,
ale udało mi sie przyczaić i zrobić fotke innemu ptaszkowi
droge powrotną wybraliśmy na skróty przez łakę i okazało się, że już zakwitły polne stokrotki, Paweł rwał trawę i pytał się czy to na zupkę (pamięta jak w tamtym roku rwał szczaw) :)
W sadzie też już zakwitły drzewa,
Po tej wyprawie Paweł usnął, a ja mogłam spokojnie skończyć drugą bluzkę z koszyczka
jeszcze jej nie blogowałam, chyba jednak dół lekko tylko naciągnę
w koszyczku został już tylko jeden sweter, brakuje mu tylko rękawów
trzymajcie kciuki ;)
Różowa tunika jest prześliczna!
OdpowiedzUsuńno ladnie sie pani wyrabia z zaleglosci..a to rozowe sliczne..swietny fason..kolor twarzowy...naprawde bardzo ladnie sie prezentuje..pozdrawiam ania
OdpowiedzUsuńspacery wskazane trzeba się dotleniać
OdpowiedzUsuńtuniczka śliczna
pozdrawiam
Tunika śliczna i ślicznie leży ,zazdroszczę figurki...pozdrawiam
OdpowiedzUsuńdziękuję za pochwały, od oryginału sie różni co prawda, ale tak już mam, że jak zacznę zmieniać to i owo to wychodzi cos innego ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam na mój blog po odbiór wyróżnienia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam